Siedzę i dokańczam tę płytę i nawet nie patrzę na sikor Ona została lesbijką, bo nie mogła wierzyć tym typom Ja tego nie zmienie dziewczyno, ale możesz podbić na before I wpada ziomek z dynamitem i zaraz smolić bedzie Piku Na mojej osi nie ma shitu, kiedyś było ale znikło Teraz mam najlepsze gramy do kręcenia naleśników Ona żyje za czyjąś pracę, bo ma to co kręci tych typów Nie słucham tych wersów konfitur, myślisz, że przekręcisz mnie, w życiu [Zwrotka] Ciebie to chyba pojebało, jak nie widzisz różnicy klas To wszystko wychodzi jak zarost i coś tobie może się stać Nawijasz jebany makaron, on z uszu opada na twarz I uwierz że będzie jebało, bo gówno już w rękawie masz Jaki znowu postój, wpadamy na głośnik Nigdy nie mam dość stów, układam te klocki Nigdy nie mam czasu, szybciej rób te fotki One chcą kutasów, taki już jest los ich Mówi do mnie wpadnij, mówi do mnie dotknij Oczy porno gwiazdy, oczy ma idiotki Nie znała litości, nie znała miłości Nie zdała do klasy, miała zaległości [Refren] Siedzę i dokańczam tę płytę i nawet nie patrzę na sikor Ona została lesbijką, bo nie mogła wierzyć tym typom Ja tego nie zmienie dziewczyno, ale możesz podbić na before I wpada ziomek z dynamitem i zaraz smolić bedzie Piku Na mojej osi nie ma shitu, kiedyś było ale znikło Teraz mam najlepsze gramy do kręcenia naleśników Ona żyje za czyjąś pracę, bo ma to co kręci tych typów Nie słucham tych wersów konfitur, myślisz że przekręcisz mnie, w życiu
[Refren] Zwykle pierdole tak wiele, zamykam się na twój widok I każdy ziomek pod klatką zamyka się na twój widok Przebywasz wiele na bloku, pewnie raper to twój idol Możesz być zepsuta w środku, zamykam się na twój widok [Zwrotka] Pierdole uczucia - dolej, palimy JO - moja kolej Dzwoni do mnie jakiś koleś po dragi, ja pytam czy ma w głowie olej Nie mów tyle na tym komie, możemy mieć z tego problem Obcinam cały dzień pannę, baty nad blokiem to nasze pochodnie Gasimy je na psów widok, zamykam się na twój widok W głowie mam zamęt, gdy widzę ją, dajcie mi piksę, to dobre spoiwo I mamy szanse odlecieć, chce widzieć ciebie szczęśliwą Ty myślisz tylko o ćpaniu, minęły czasy kiedy piłaś piwo Na twarzy masz trochę smutku, jak Flojd i Wiro Dla typów jesteś tylko okropną zdzirą Chcą cie mieć, ale nie da tego się zrobić siłą Paru już się pogodziło, paru by się powiesiło Ja na co dzień jestem skurwysynem Wole włożyć, zanim pójdę w ślinę Walne ścieżkę i coś pójdzie z dymem Idę kreślić sobie później linie Ale gdy przejdziesz pod klatką zamykam się na twój widok Reszta ekipy to samo i nawet tego nie widzą [Refren] Zwykle pierdole tak wiele, zamykam się na twój widok I każdy ziomek pod klatką zamyka się na twój widok Przebywasz wiele na bloku, pewnie raper to twój idol Możesz być zepsuta w środku, zamykam się na twój widok .
[Refren] Mamy jak żyć, tego nigdy nam dość Nie powiesz mi, że tracimy tak moc Mamo mam plik, mam go za mało Robię zawsze to do czego mam nos Nalot na blok, robię tam slalom Trochę ospali się znajomi coś One się walą za talon i proch Dla nich to coś, dla nich to szok Dla mnie to mało, o co te halo? Pyta się mnie, czy się mogę nią zająć Chyba rozpalić chce moje cygaro Spoko, tylko cię nie mogę mieć rano Sorówa kocie nie bo cię wywale Chcę to wyjebać na za dużą skalę Dlatego nie mam już czasu w ogóle Dlatego nie mam już czasu na balet [Zwrotka 1] Czasu na szparę i cierpliwości Ruszycie tyłem bo rzuciłem kości Żeby pokazać te umiejętności A dookoła za dużo zazdrości Za dużo myśli, że ludzie są prości Dzień się zaczyna i budzę się w złości Wychodzę z domu i pluję na schodki Nigdy tu nie ma za dużo litości Imię nadali mi boss No i idę na bani po sos Czemu znowu tu pali się coś Bo i tak zajechany mam głos Nie wiem czy stanie się coś Młody Pikers, stary Pikers Wasze dissy, mam to w cipie Każdy na mnie okiem łypie [Zwrotka 2] Ziomy wiedzą to, że rzygam na fejm Plany to w końcu się styć jak Rozay Za złote płyty tu pić ten Bombay Stoisz na drodze, no mówię ci wiej, mówię ci bej, mówię ci gej A ja przerobię te dupę przed snem Wszedłem tak mocno, że gubię się w niej Pewnie myślałeś, że staram się mniej Pochylcie głowy gdy wpadam na main I to nie jest żadne la-la-la-lej Ta sukienka jest za mała na niej Mogę ją mieć, za pare stów, za pare sztuk, za pare słów Oczy zmęczone, bo nie spałem znów Znowu robiłem to dla moich głów (oh, oh) Ktoś dobija się z wódką Czego ona chce? Chuj z nią Znów na trapie, to mój dom Wszystko dobrą wymówką Kiedy mówisz, że nie masz nic Wszystko dobrą wymówką Dobra, dobra, ja wiem jak żyć Dobra, dobra, ja wiem co robić Dobra, dobra, ja wiem co jest Ale w końcu to zmienisz zdanie To przychodzi jak SMS (ej) [Refren] Mamy jak żyć, tego nigdy nam dość Nie powiesz mi, że tracimy tak moc Mamo mam plik, mam go za mało Robię zawsze to do czego mam nos Nalot na blok, robię tam slalom Trochę ospali się znajomi coś One się walą za talon i proch Dla nich to coś, dla nich to szok Dla mnie to mało, o co te halo? Pyta się mnie, czy się mogę nią zająć Chyba rozpalić chce moje cygaro Spoko tylko cię nie mogę mieć rano Sorówa kocie nie bo cię wywale Chcę to wyjebać na za dużą skalę Dlatego nie mam już czasu w ogóle Dlatego nie mam już czasu na balet
Nie lubię być miły kiedy tego nie czuję Tylko dlatego, że ktoś tego potrzebuje Tym bardziej sram na to i możesz wysyłać te chuje Dziwne, że jeszcze gadamy, nawet nie powiesz "dziękuję" Jestem aktywny na bloku, ale dziwny i inny A wśród tych robotów ciągle czuję się winny Jestem na pozór naiwny bo tylko Ci przytakuję Po prostu jestem pasywny jak pierdolone drzwi windy Leję pieprzone procenty do pierdolonej mirindy Już trochę gubię się w głowie, ile mam zrobić tych singli I kto to kurwa zamówił i czy ktoś znowu mnie kupi I latam na starej bombie, a miałem nowe mieć buty Kocham ją, ale nie wierzę jej i przez to wszystko zjebie się Przeproszę ją to powie, że już dawno po obiedzie jest Psuje co mi dane bo jestem pierdolnięty Rozmawiaj ze mną w czasie przeszłym Ja Rzygam tym jaki jestem Umiem kochać Ciebie, nie potrafię siebie, uwierz we mnie Weź mnie w swoje ręce, wiem, że Sam powinienem zrobić to i więcej, dużo więcej Wszystko umiera we mnie równomiernie Czekam i czekam aż to gówno przejdzie Nie wiem czy kiedykolwiek to osiągnę Nie wiem czy kiedykolwiek stąd odlecę Ona trochę zmokła, z deka jej buźka mokra Nie pomyślała, że spotkała kurwa łotra Mogło być inaczej, w głowie zaświtało: postaw się Nie pozwolił jej, no i teraz kurwa koszmar Głupia akcja wyszła, ale wcześniej przy nim doszła Gdyby coś powiedział no to pewnie by z nim poszła Ale milczy ten skurwysyn chociaż nienawidził ciszy Na co on kurwa liczy? Chciałbym, żebyś obiecała mi, że jestem tylko ja Chciałbym, żebyś odbijała każdego innego łba Każdego jednego dnia, pisała do mnie gdy wstaniesz Kręciła dla mnie tym sraniem, kiedy robimy śniadanie Kiedy mamy pochytaną trawę to palimy razem Kiedy inna tu napisze wtedy nawet ją obrażę Żebyś poczuła się lepiej każdego do siebie zrażę Pewnie jestem jaki jestem, bo to nigdy się nie zdarzy Ja Rzygam tym jaki jestem Umiem kochać Ciebie, nie potrafię siebie, uwierz we mnie Weź mnie w swoje ręce, wiem, że Sam powinienem zrobić to i więcej, dużo więcej Wszystko umiera we mnie równomiernie Czekam i czekam aż to gówno przejdzie Nie wiem czy kiedykolwiek to osiągnę Nie wiem czy kiedykolwiek stąd odlecę
[Zwrotka 1] Jestem klatkażem, grudę HQ mam w garze, dzban smażę To jest zdrowe tak jak na parze i się narażę Że od lat marzę, by być dużym tak jak bramkarze A na gorsze czasy mam draże, no i w zasadzie Nie rucham w parze, robię szmatę sam, patrz, pazerny jestem Chcę mieć moje miejsce jakiś tam karzeł Traperzy i malarze, klipy tam, gdzie garaże Widzicie, że kocham to nad życie, piszę balladę Przecież jestem sobą czasem także jak mój brat Pewnie taki jak mój dziadek, jak mój stary, lecz bez dziar Co dzień tu kolejna głowa pyta mnie ile mam lat Młody Piki, twoja dupa na kutasie robi dab Przez głośniki zwiedzam świat bo mi trasa kradnie czas Nie macie bitów, których bym nie zjadł, nie macie takich, które bym chciał Chcę robić hajsy, nie robić sraki, bluza mi pachnie jak mój gram Bluza mi pachnie jak jej cipka no bo się na niej ten czort kładł Niczego nie brak, jestem rad, ale to zmienia się non-stop Kiedy mi kasa nie wpada tak, robimy napad bez arafat I każdy zna nas właśnie tak, no i się zawsze będę starał Żeby odrobić parę lat, a ty byś chciał być taki nad Wyjebałem poza skalę, choć ci chociaż wsadzę palec Ty zostajesz póki nie przestanę, nie ma ale Tłumaczenia nie ma wcale, zresztą i tak cię nie słucham Słuchasz moich nowych dzieci, jakbym spuszczał się do ucha, ty [Zwrotka 2] Własną rolę gram, to jest bez znaczenia, co pierdoli cham Moje życie teraz nie jest pod ekran i nie potrzebuję wyjątkowych dam Chcesz, bym cię polubił? Powiedz "Połykam", tylko parę osób, na nich polegam Zebrać się nie sposób, kiedy chodzę sam, byłem kiedyś na dnie, już nie chodzę tam Ona idzie spać, kiedy płonie gaz, ja zaczynam żyć, ona trwoni czas Uśmiecha się słodko, ale robi kwas, próbuję zrozumieć, o co chodzi w nas Jak mnie puścisz bokiem, to wywiozę w las, także się nie pytaj, co się może stać Teraz niby czas żeby robić kasę, no bo góra wybrała do roli nas Wspomnieli w końcu o mnie na mieście, o mnie nareszcie, wciąż niezależnie O o ou, schodzi mi do jąder, ma taki tyłek, że na nim siądę Pali tyle, że ma w tyle te pieniądze W tyle by tu robić coś na siłę, ty byle co chcesz Tyle tych jest ciekawostek, o mnie plotek Proszę, nie mów o mnie "kotek", bo się złoszczę Tego to nie było w Polsce, to jest postęp Następnym cie razem pewnie nie ugoszczę
[Zwrotka 1] Długo pracowałem na to, żeby móc zamieszać dziś I ci zatrzymani w czasie mówią mi "Poczekaj, please" Psuję krew, zbieram cash, jakby co to nie znam ich Pójdziesz tam, gdzie trzeba iść, dlatego nie zmieniasz nic Większość raperów ci powie, że rzygają tym brzmieniem Nie rzygasz bo nic nie jesz, gdy ja wcinam ich scenę Po południu hyc w plener, w nocy zbijam ciśnienie Z rana bombię ich teren, sam na wojnie z systemem Paranoje, łzy szczere, idealny nikt nie jest Dobra forma - zwykle nie, dobra bomba, kwit celem Choć się wożą jak u siebie, nic tu ich nie jest Suki chciałyby, żebym nie pił, bo psuje im cerę Gówno mnie to, lecę, bo mam interes Macie prawo, by zachować milczenie Goście robią problem, no to ich zmienię, wymienię [Zwrotka 2] Nie chcę nigdy więcej słyszeć, co się dzieje na ulicy Wczoraj siedzieli na forach, teraz wszyscy ulicznicy Wczoraj chcieli mnie ratować, teraz Piki się nie liczy Wystarczało, żebym porapował i zarobił kwity Teraz dopiero zobaczysz, co to talent mojej kliki Teraz moje ziomy ci pokażą, jak się robi tripy Nie odpuszczę, nie chcę przepaść jak kliki Click, nie możesz przegrać, Piki Niech to leci na okrągło Chociaż znowu mam depresję, robię tracki tylko z bombą Kiedy ona się przekona, jaki jestem, powie pozdro Powie elo, pewnie znowu te pazery mnie obsiądą Chciałaś mnie oszukać, ale Piki to zna Najpierw cię ugryzie, potem pije do dna Pij do dna, mówisz "Pij mnie do dna" Dzwoni koleżanka, co nie była godna Po tym twoja mała lepi się jak eklerek Cie zdzielę i do powiedzenia to masz niewiele Ci szczyle esketit tera, kiedyś Bezele Te świnie chcą byle typa, który chce teren Potem będą się zapierać, że całe życie nic Oni całe życie suki, a ja całe życie bi Uwierz, że dobrze znam ludzi, poza tym nie widzę nic Trochę chujowo się robi tutaj dla nich taki hit
Oczy czerwone, jak szatan Jakbym się właśnie popłakał, ej Nie masz wstępu do mojego świata Zobacz sobie, tak się lata, ej Zapomniałeś o wypłatach Zajebałeś się, jak szmata, ej Jeśli sam nie robisz ruchów, ej Jak to niby miało latać? Ej Do końca dla moich typów Powiedz, czemu nie masz hitów? Ej Powiedz, czemu nie masz fufu? Ej Proszę cię, nie pierdol mi tu Do końca dla moich typów Powiedz, czemu nie masz hitów? Ej Powiedz, czemu nie masz fufu? Ej Proszę cię, nie pierdol mi tu [Zwrotka 1: Pikers] Moje mordy to problemy, ej Twój kolega nic nie zmieni, ej My zdejmiemy go ze sceny tej Potraktują cię jak trening, ej Pale kanne, chce przepić cię Nalegałem by strzelić cię Moje ziomy to problemy, ej Zacznij robić z nami memy, ej Jedziesz po nas jesteś frajer, ej Kłamiesz, że nie jesteś fanem, ej Dobrze wiesz, kto tu jest panem, ej Pokaż mi obserwowane, ej Zostawiam brudy na starej chacie Teraz dawaj papier, nie ma taniej, ej Mówiłeś, że masz lojalną damę Zaraz znajdę się na pewno na niej, ej Pozwól, że ci się przedstawię, ej Jestem wilkiem w moim stadzie, ej Mówią: "Pikers na Zawadzie", ej Teraz trochę się zabawie, ej Kasę zostawiam na ladzie, ej Mówię do dupy: "narazie", ej Noga cały czas na gazie, ej Proszę nie mów na mnie raper [Refren: Pikers] Oczy czerwone, jak szatan Jakbym się właśnie popłakał, ej Nie masz wstępu do mojego świata Zobacz sobie, tak się lata, ej Zapomniałeś o wypłatach Zajebałeś się, jak szmata, ej Jeśli sam nie robisz ruchów, ej Jak to niby miało latać? Ej Do końca dla moich typów Powiedz, czemu nie masz hitów? Ej Powiedz, czemu nie masz fufu? Ej Proszę cię, nie pierdol mi tu Do końca dla moich typów Powiedz, czemu nie masz hitów? Ej Powiedz, czemu nie masz fufu? Ej Proszę cię, nie pierdol mi tu [Zwrotka 2: Pikers] Nie wiem sam, który to już rok Zajebie znów, dać tobie trop Trap, trap, trap, to się dzieję non stop Odpalam blanta, leję ten sok Przyda ci się, jak bot na Supreme Chodź oddać pusty kwit Zbędny sos, styl od ręki masz i daleko jedziesz stąd Idziemy tam, gdzie gra va banque Robimy napad, wielki skok Tobie to lata, przygotuj się na katar Sunie po ziemi cross HNN, Enduro BOYZ, w to masz wtykać nos jak coś I tym zapychasz nos, jak coś Tym oddycha każdy blok Bujam się z tym na północy Stąd to musi się roznieść, ej A w dłoni mam bobek Co zapach roznosi, jak kurczak na rożnie Twoja stylówa mi wisi, powiewa Mówię na ciebie chorągiew, ej Twoja suka pisze do mnie Tobie mówi, że ma okres [Refren: Pikers] Oczy czerwone, jak szatan Jakbym się właśnie popłakał, ej Nie masz wstępu do mojego świata Zobacz sobie, tak się lata, ej Zapomniałeś o wypłatach Zajebałeś się, jak szmata, ej Jeśli sam nie robisz ruchów, ej Jak to niby miało latać? Ej Do końca dla moich typów Powiedz, czemu nie masz hitów? Ej Powiedz, czemu nie masz fufu? Ej Proszę cię, nie pierdol mi tu Do końca dla moich typów Powiedz, czemu nie masz hitów? Ej Powiedz, czemu nie masz fufu? Ej Proszę cię, nie pierdol mi tu
Komentarze
mowi sie dokąd a nie gdzie ;p
2k21 witam starych słuchaczy
a ja znowu tu 2k21
Kurwa 2 lata mecze sie co to za bluza i gdzie ja znalezsc pomoze ktos juz nie moge
kur** jakie to dobre
Pikers przypalił jana że te wersy nie są skierowane w strone szpaka.
pikers to mój ulubiony artysta
Masz pudło nie łeb
KIEDY SPOTIFY W KONCUUU
jedyny powód dlaczego jestem dumna że mieszkam w Elblągu to to że wiem że legenda stąd pochodzi
To już klasyk
TAK SIE BUJALEM DO TEJ NUTY ZE PATELNIE Z JAJECZNICA LAPA MACHNALEM I MI SIE WYJEBALA :((
To się umów
Kręcę jonty
No nie wiedziałam
Takie Piotrka to ja lubię
Ah, kocur
Gdybym kupywał hot doga u pikersa to bym wziął go z sosem tysiąca flow
konfabulacja
cudowne
Pozdro spikers
jak to siedzi w bani
kto 2021<333333
KS. Dobry gość 🖤👍🔥
Wspaniała nutka 😇😇🤐🙁☺️❤️😥❤️🌲🙅♂️👱♀️😭😇🥰
tak jeszcze ze 50 traków w tym roku i będzie git
❤️
dobra śle bity może ci siądą
porywam jaaaaaaaa
Kup płytę
Co tu się odpierdala xD
Drgawka alkoholowa XD
2 0 2 1 ?
Szkoda że nie ma na spotify );
wersja 1H u mnie plthrow.info/my/wideo/0ZqnmaPHmJdmqHU.html&ab_channel=DoAnt
JESTEM TRAPE ROKU
Ile byś sobie życzył pieniedzy za korzystanie z Twojej muzyki w filmikach z treningami? Człowieku, jestes poeta.. ot co kurewa jego macccccc!! :D
jaki sztos
.
Klasa światowa
TRRRT TRRRT HALO KOLEGA
2021 nadal buja
@KR3W3TA PARCIE NA SZKŁO %D
O baben
Siedzę i dokańczam tę płytę i nawet nie patrzę na sikor Ona została lesbijką, bo nie mogła wierzyć tym typom Ja tego nie zmienie dziewczyno, ale możesz podbić na before I wpada ziomek z dynamitem i zaraz smolić bedzie Piku Na mojej osi nie ma shitu, kiedyś było ale znikło Teraz mam najlepsze gramy do kręcenia naleśników Ona żyje za czyjąś pracę, bo ma to co kręci tych typów Nie słucham tych wersów konfitur, myślisz, że przekręcisz mnie, w życiu [Zwrotka] Ciebie to chyba pojebało, jak nie widzisz różnicy klas To wszystko wychodzi jak zarost i coś tobie może się stać Nawijasz jebany makaron, on z uszu opada na twarz I uwierz że będzie jebało, bo gówno już w rękawie masz Jaki znowu postój, wpadamy na głośnik Nigdy nie mam dość stów, układam te klocki Nigdy nie mam czasu, szybciej rób te fotki One chcą kutasów, taki już jest los ich Mówi do mnie wpadnij, mówi do mnie dotknij Oczy porno gwiazdy, oczy ma idiotki Nie znała litości, nie znała miłości Nie zdała do klasy, miała zaległości [Refren] Siedzę i dokańczam tę płytę i nawet nie patrzę na sikor Ona została lesbijką, bo nie mogła wierzyć tym typom Ja tego nie zmienie dziewczyno, ale możesz podbić na before I wpada ziomek z dynamitem i zaraz smolić bedzie Piku Na mojej osi nie ma shitu, kiedyś było ale znikło Teraz mam najlepsze gramy do kręcenia naleśników Ona żyje za czyjąś pracę, bo ma to co kręci tych typów Nie słucham tych wersów konfitur, myślisz że przekręcisz mnie, w życiu
[Refren] Zwykle pierdole tak wiele, zamykam się na twój widok I każdy ziomek pod klatką zamyka się na twój widok Przebywasz wiele na bloku, pewnie raper to twój idol Możesz być zepsuta w środku, zamykam się na twój widok [Zwrotka] Pierdole uczucia - dolej, palimy JO - moja kolej Dzwoni do mnie jakiś koleś po dragi, ja pytam czy ma w głowie olej Nie mów tyle na tym komie, możemy mieć z tego problem Obcinam cały dzień pannę, baty nad blokiem to nasze pochodnie Gasimy je na psów widok, zamykam się na twój widok W głowie mam zamęt, gdy widzę ją, dajcie mi piksę, to dobre spoiwo I mamy szanse odlecieć, chce widzieć ciebie szczęśliwą Ty myślisz tylko o ćpaniu, minęły czasy kiedy piłaś piwo Na twarzy masz trochę smutku, jak Flojd i Wiro Dla typów jesteś tylko okropną zdzirą Chcą cie mieć, ale nie da tego się zrobić siłą Paru już się pogodziło, paru by się powiesiło Ja na co dzień jestem skurwysynem Wole włożyć, zanim pójdę w ślinę Walne ścieżkę i coś pójdzie z dymem Idę kreślić sobie później linie Ale gdy przejdziesz pod klatką zamykam się na twój widok Reszta ekipy to samo i nawet tego nie widzą [Refren] Zwykle pierdole tak wiele, zamykam się na twój widok I każdy ziomek pod klatką zamyka się na twój widok Przebywasz wiele na bloku, pewnie raper to twój idol Możesz być zepsuta w środku, zamykam się na twój widok .
[Refren] Mamy jak żyć, tego nigdy nam dość Nie powiesz mi, że tracimy tak moc Mamo mam plik, mam go za mało Robię zawsze to do czego mam nos Nalot na blok, robię tam slalom Trochę ospali się znajomi coś One się walą za talon i proch Dla nich to coś, dla nich to szok Dla mnie to mało, o co te halo? Pyta się mnie, czy się mogę nią zająć Chyba rozpalić chce moje cygaro Spoko, tylko cię nie mogę mieć rano Sorówa kocie nie bo cię wywale Chcę to wyjebać na za dużą skalę Dlatego nie mam już czasu w ogóle Dlatego nie mam już czasu na balet [Zwrotka 1] Czasu na szparę i cierpliwości Ruszycie tyłem bo rzuciłem kości Żeby pokazać te umiejętności A dookoła za dużo zazdrości Za dużo myśli, że ludzie są prości Dzień się zaczyna i budzę się w złości Wychodzę z domu i pluję na schodki Nigdy tu nie ma za dużo litości Imię nadali mi boss No i idę na bani po sos Czemu znowu tu pali się coś Bo i tak zajechany mam głos Nie wiem czy stanie się coś Młody Pikers, stary Pikers Wasze dissy, mam to w cipie Każdy na mnie okiem łypie [Zwrotka 2] Ziomy wiedzą to, że rzygam na fejm Plany to w końcu się styć jak Rozay Za złote płyty tu pić ten Bombay Stoisz na drodze, no mówię ci wiej, mówię ci bej, mówię ci gej A ja przerobię te dupę przed snem Wszedłem tak mocno, że gubię się w niej Pewnie myślałeś, że staram się mniej Pochylcie głowy gdy wpadam na main I to nie jest żadne la-la-la-lej Ta sukienka jest za mała na niej Mogę ją mieć, za pare stów, za pare sztuk, za pare słów Oczy zmęczone, bo nie spałem znów Znowu robiłem to dla moich głów (oh, oh) Ktoś dobija się z wódką Czego ona chce? Chuj z nią Znów na trapie, to mój dom Wszystko dobrą wymówką Kiedy mówisz, że nie masz nic Wszystko dobrą wymówką Dobra, dobra, ja wiem jak żyć Dobra, dobra, ja wiem co robić Dobra, dobra, ja wiem co jest Ale w końcu to zmienisz zdanie To przychodzi jak SMS (ej) [Refren] Mamy jak żyć, tego nigdy nam dość Nie powiesz mi, że tracimy tak moc Mamo mam plik, mam go za mało Robię zawsze to do czego mam nos Nalot na blok, robię tam slalom Trochę ospali się znajomi coś One się walą za talon i proch Dla nich to coś, dla nich to szok Dla mnie to mało, o co te halo? Pyta się mnie, czy się mogę nią zająć Chyba rozpalić chce moje cygaro Spoko tylko cię nie mogę mieć rano Sorówa kocie nie bo cię wywale Chcę to wyjebać na za dużą skalę Dlatego nie mam już czasu w ogóle Dlatego nie mam już czasu na balet
Nie lubię być miły kiedy tego nie czuję Tylko dlatego, że ktoś tego potrzebuje Tym bardziej sram na to i możesz wysyłać te chuje Dziwne, że jeszcze gadamy, nawet nie powiesz "dziękuję" Jestem aktywny na bloku, ale dziwny i inny A wśród tych robotów ciągle czuję się winny Jestem na pozór naiwny bo tylko Ci przytakuję Po prostu jestem pasywny jak pierdolone drzwi windy Leję pieprzone procenty do pierdolonej mirindy Już trochę gubię się w głowie, ile mam zrobić tych singli I kto to kurwa zamówił i czy ktoś znowu mnie kupi I latam na starej bombie, a miałem nowe mieć buty Kocham ją, ale nie wierzę jej i przez to wszystko zjebie się Przeproszę ją to powie, że już dawno po obiedzie jest Psuje co mi dane bo jestem pierdolnięty Rozmawiaj ze mną w czasie przeszłym Ja Rzygam tym jaki jestem Umiem kochać Ciebie, nie potrafię siebie, uwierz we mnie Weź mnie w swoje ręce, wiem, że Sam powinienem zrobić to i więcej, dużo więcej Wszystko umiera we mnie równomiernie Czekam i czekam aż to gówno przejdzie Nie wiem czy kiedykolwiek to osiągnę Nie wiem czy kiedykolwiek stąd odlecę Ona trochę zmokła, z deka jej buźka mokra Nie pomyślała, że spotkała kurwa łotra Mogło być inaczej, w głowie zaświtało: postaw się Nie pozwolił jej, no i teraz kurwa koszmar Głupia akcja wyszła, ale wcześniej przy nim doszła Gdyby coś powiedział no to pewnie by z nim poszła Ale milczy ten skurwysyn chociaż nienawidził ciszy Na co on kurwa liczy? Chciałbym, żebyś obiecała mi, że jestem tylko ja Chciałbym, żebyś odbijała każdego innego łba Każdego jednego dnia, pisała do mnie gdy wstaniesz Kręciła dla mnie tym sraniem, kiedy robimy śniadanie Kiedy mamy pochytaną trawę to palimy razem Kiedy inna tu napisze wtedy nawet ją obrażę Żebyś poczuła się lepiej każdego do siebie zrażę Pewnie jestem jaki jestem, bo to nigdy się nie zdarzy Ja Rzygam tym jaki jestem Umiem kochać Ciebie, nie potrafię siebie, uwierz we mnie Weź mnie w swoje ręce, wiem, że Sam powinienem zrobić to i więcej, dużo więcej Wszystko umiera we mnie równomiernie Czekam i czekam aż to gówno przejdzie Nie wiem czy kiedykolwiek to osiągnę Nie wiem czy kiedykolwiek stąd odlecę
[Zwrotka 1] Jestem klatkażem, grudę HQ mam w garze, dzban smażę To jest zdrowe tak jak na parze i się narażę Że od lat marzę, by być dużym tak jak bramkarze A na gorsze czasy mam draże, no i w zasadzie Nie rucham w parze, robię szmatę sam, patrz, pazerny jestem Chcę mieć moje miejsce jakiś tam karzeł Traperzy i malarze, klipy tam, gdzie garaże Widzicie, że kocham to nad życie, piszę balladę Przecież jestem sobą czasem także jak mój brat Pewnie taki jak mój dziadek, jak mój stary, lecz bez dziar Co dzień tu kolejna głowa pyta mnie ile mam lat Młody Piki, twoja dupa na kutasie robi dab Przez głośniki zwiedzam świat bo mi trasa kradnie czas Nie macie bitów, których bym nie zjadł, nie macie takich, które bym chciał Chcę robić hajsy, nie robić sraki, bluza mi pachnie jak mój gram Bluza mi pachnie jak jej cipka no bo się na niej ten czort kładł Niczego nie brak, jestem rad, ale to zmienia się non-stop Kiedy mi kasa nie wpada tak, robimy napad bez arafat I każdy zna nas właśnie tak, no i się zawsze będę starał Żeby odrobić parę lat, a ty byś chciał być taki nad Wyjebałem poza skalę, choć ci chociaż wsadzę palec Ty zostajesz póki nie przestanę, nie ma ale Tłumaczenia nie ma wcale, zresztą i tak cię nie słucham Słuchasz moich nowych dzieci, jakbym spuszczał się do ucha, ty [Zwrotka 2] Własną rolę gram, to jest bez znaczenia, co pierdoli cham Moje życie teraz nie jest pod ekran i nie potrzebuję wyjątkowych dam Chcesz, bym cię polubił? Powiedz "Połykam", tylko parę osób, na nich polegam Zebrać się nie sposób, kiedy chodzę sam, byłem kiedyś na dnie, już nie chodzę tam Ona idzie spać, kiedy płonie gaz, ja zaczynam żyć, ona trwoni czas Uśmiecha się słodko, ale robi kwas, próbuję zrozumieć, o co chodzi w nas Jak mnie puścisz bokiem, to wywiozę w las, także się nie pytaj, co się może stać Teraz niby czas żeby robić kasę, no bo góra wybrała do roli nas Wspomnieli w końcu o mnie na mieście, o mnie nareszcie, wciąż niezależnie O o ou, schodzi mi do jąder, ma taki tyłek, że na nim siądę Pali tyle, że ma w tyle te pieniądze W tyle by tu robić coś na siłę, ty byle co chcesz Tyle tych jest ciekawostek, o mnie plotek Proszę, nie mów o mnie "kotek", bo się złoszczę Tego to nie było w Polsce, to jest postęp Następnym cie razem pewnie nie ugoszczę
[Zwrotka 1] Długo pracowałem na to, żeby móc zamieszać dziś I ci zatrzymani w czasie mówią mi "Poczekaj, please" Psuję krew, zbieram cash, jakby co to nie znam ich Pójdziesz tam, gdzie trzeba iść, dlatego nie zmieniasz nic Większość raperów ci powie, że rzygają tym brzmieniem Nie rzygasz bo nic nie jesz, gdy ja wcinam ich scenę Po południu hyc w plener, w nocy zbijam ciśnienie Z rana bombię ich teren, sam na wojnie z systemem Paranoje, łzy szczere, idealny nikt nie jest Dobra forma - zwykle nie, dobra bomba, kwit celem Choć się wożą jak u siebie, nic tu ich nie jest Suki chciałyby, żebym nie pił, bo psuje im cerę Gówno mnie to, lecę, bo mam interes Macie prawo, by zachować milczenie Goście robią problem, no to ich zmienię, wymienię [Zwrotka 2] Nie chcę nigdy więcej słyszeć, co się dzieje na ulicy Wczoraj siedzieli na forach, teraz wszyscy ulicznicy Wczoraj chcieli mnie ratować, teraz Piki się nie liczy Wystarczało, żebym porapował i zarobił kwity Teraz dopiero zobaczysz, co to talent mojej kliki Teraz moje ziomy ci pokażą, jak się robi tripy Nie odpuszczę, nie chcę przepaść jak kliki Click, nie możesz przegrać, Piki Niech to leci na okrągło Chociaż znowu mam depresję, robię tracki tylko z bombą Kiedy ona się przekona, jaki jestem, powie pozdro Powie elo, pewnie znowu te pazery mnie obsiądą Chciałaś mnie oszukać, ale Piki to zna Najpierw cię ugryzie, potem pije do dna Pij do dna, mówisz "Pij mnie do dna" Dzwoni koleżanka, co nie była godna Po tym twoja mała lepi się jak eklerek Cie zdzielę i do powiedzenia to masz niewiele Ci szczyle esketit tera, kiedyś Bezele Te świnie chcą byle typa, który chce teren Potem będą się zapierać, że całe życie nic Oni całe życie suki, a ja całe życie bi Uwierz, że dobrze znam ludzi, poza tym nie widzę nic Trochę chujowo się robi tutaj dla nich taki hit
Dzieki
Oczy czerwone, jak szatan Jakbym się właśnie popłakał, ej Nie masz wstępu do mojego świata Zobacz sobie, tak się lata, ej Zapomniałeś o wypłatach Zajebałeś się, jak szmata, ej Jeśli sam nie robisz ruchów, ej Jak to niby miało latać? Ej Do końca dla moich typów Powiedz, czemu nie masz hitów? Ej Powiedz, czemu nie masz fufu? Ej Proszę cię, nie pierdol mi tu Do końca dla moich typów Powiedz, czemu nie masz hitów? Ej Powiedz, czemu nie masz fufu? Ej Proszę cię, nie pierdol mi tu [Zwrotka 1: Pikers] Moje mordy to problemy, ej Twój kolega nic nie zmieni, ej My zdejmiemy go ze sceny tej Potraktują cię jak trening, ej Pale kanne, chce przepić cię Nalegałem by strzelić cię Moje ziomy to problemy, ej Zacznij robić z nami memy, ej Jedziesz po nas jesteś frajer, ej Kłamiesz, że nie jesteś fanem, ej Dobrze wiesz, kto tu jest panem, ej Pokaż mi obserwowane, ej Zostawiam brudy na starej chacie Teraz dawaj papier, nie ma taniej, ej Mówiłeś, że masz lojalną damę Zaraz znajdę się na pewno na niej, ej Pozwól, że ci się przedstawię, ej Jestem wilkiem w moim stadzie, ej Mówią: "Pikers na Zawadzie", ej Teraz trochę się zabawie, ej Kasę zostawiam na ladzie, ej Mówię do dupy: "narazie", ej Noga cały czas na gazie, ej Proszę nie mów na mnie raper [Refren: Pikers] Oczy czerwone, jak szatan Jakbym się właśnie popłakał, ej Nie masz wstępu do mojego świata Zobacz sobie, tak się lata, ej Zapomniałeś o wypłatach Zajebałeś się, jak szmata, ej Jeśli sam nie robisz ruchów, ej Jak to niby miało latać? Ej Do końca dla moich typów Powiedz, czemu nie masz hitów? Ej Powiedz, czemu nie masz fufu? Ej Proszę cię, nie pierdol mi tu Do końca dla moich typów Powiedz, czemu nie masz hitów? Ej Powiedz, czemu nie masz fufu? Ej Proszę cię, nie pierdol mi tu [Zwrotka 2: Pikers] Nie wiem sam, który to już rok Zajebie znów, dać tobie trop Trap, trap, trap, to się dzieję non stop Odpalam blanta, leję ten sok Przyda ci się, jak bot na Supreme Chodź oddać pusty kwit Zbędny sos, styl od ręki masz i daleko jedziesz stąd Idziemy tam, gdzie gra va banque Robimy napad, wielki skok Tobie to lata, przygotuj się na katar Sunie po ziemi cross HNN, Enduro BOYZ, w to masz wtykać nos jak coś I tym zapychasz nos, jak coś Tym oddycha każdy blok Bujam się z tym na północy Stąd to musi się roznieść, ej A w dłoni mam bobek Co zapach roznosi, jak kurczak na rożnie Twoja stylówa mi wisi, powiewa Mówię na ciebie chorągiew, ej Twoja suka pisze do mnie Tobie mówi, że ma okres [Refren: Pikers] Oczy czerwone, jak szatan Jakbym się właśnie popłakał, ej Nie masz wstępu do mojego świata Zobacz sobie, tak się lata, ej Zapomniałeś o wypłatach Zajebałeś się, jak szmata, ej Jeśli sam nie robisz ruchów, ej Jak to niby miało latać? Ej Do końca dla moich typów Powiedz, czemu nie masz hitów? Ej Powiedz, czemu nie masz fufu? Ej Proszę cię, nie pierdol mi tu Do końca dla moich typów Powiedz, czemu nie masz hitów? Ej Powiedz, czemu nie masz fufu? Ej Proszę cię, nie pierdol mi tu
piki daj półe w kredo
piki daj 0.5 litra wody w kredo
kch
DRACULAAAA
KLATKAAAŻ
POŻAAAAR
jestes krolem
na bombce dobrze leci
Poezja. Panna kocha się w mym głosie on jest fantastyczny niby twarda, po tym wszystkim ma tu stan krytyczny.. Cóż za usposobienie..
Kozak
kurwa no nie moge, zawsze wracam i zawsze kozak totalny
lysy kurwa
2021?
styl niczym zeamsone
1:37
kto w 2021???
ktoś kojarzy co to za buciki ma łysol ?
.
Jestem tutaj przez chłopa co walił bongo przez nos, zajebista nuta
Zaraz 5 lat Piotr
W pada w ucho
Na airpodsach pro mocno u uuuu
pikers podpisz mi sie na cycach